Bioenertoterapia
Stanislaw Krawiec B.E.T.
Leczenie Pacjenci Artykuly Kontakt Strona Glowna
 

Trzeba przezyc aby uwierzyc!

Co bylo a nie jest....

O bioenergoterapii pierwszy raz uslyszalam w dziecinstwie. Kojarzyla mi sie potem przez dlugie lata z masowymi imprezami organizowanymi na miejskich stadionach, podczas ktorych uzdrowiciel w kilka sekund mial w cudowny sposob uzdrowic tysiace osob zlaczonych lancuchem rak.

Wsrod pokrzykiwan sluzb porzadkowych zdesperowane matki usilowaly wepchnac swe chorowite dzieci jak najblizej “cudotworcy”. Po tlumie chodzila wiesc gminna, ze w Gdansku..., ze w Lodzi..., ze w Poznaniu… ktos podniosl sie z wozka inwalidzkiego, ktos odzyskal wzrok, ktos inny cisnal kule pod plot i pobiegl w podskokach do domu.

“Uzdrawiajace” masowki w szarej beznadziei stanu wojennego kojarzyly sie troche z cudownym pojawieniem sie ropy w Karlinie albo rownie sensacyjnym ladowaniem UFO w zagrodzie u chlopa pod Opolem. Nie wyleczyly mnie z astmy tak jak nie uzdrowily mojego malego przyjaciela cierpiacego na nerczyce. Nie wiem czy zbiorowe “cuda” przyczynily sie do popularyzacji tej dziedziny leczenia czy raczej jej zaszkodzily - mnie zniechecily do bioenergoterapii na wiele lat.

Trzeba bylo nie lada cudu, zeby przekonac takiego sceptyka jak ja. “Cud” zdarzyl sie 20 lat pozniej...

Przezylam i uwierzylam.

Od wielu lat pracuje przy komputerze i od dlugiego czasu cierpie na tzw carpal tunnel syndrom. W jego wyniku kazde przesilenie lub uraz nerwu w przegubie lub przedramieniu powoduje ostry bol w prawym barku i szyi. Obrocenie glowy w takich wypadkach bywalo niemozliwe przez natepny tydzien lub dwa. Oczywiscie spanie tylko przy srodkach nasennych , w przeciwnym wypadku budzil mnie kazdy ruch. Podniesienie dziecka nie wchodzilo w ogole w rachube. Cierpialam tak przez dlugi czas az moj syn poszedl do przedszkola “Delfin” i okazalo sie, ze w domu na Arbor Road troskliwa opieke otrzyma nie tylko dziecko ale i reszta rodziny. Tylko, ze… pietro wyzej. W gabinecie Stanislawa Krawca – znanego Polonii bioenergoterapeuty z Mississaugi.

Coraz czesciej zdarzalo nam sie przed odebraniem dziecka biec na kozetke po troche energii od “doktora” Stasia. Pamietam moje zdumienie kiedy bol barku i szyi, ktory kiedys uniemozliwial normalne funkcjonowanie teraz znikl po dwoch sesjach u pana Stanislawa. Dla mnie – wystarczajacy cud. Zle doswiadczenia z bioenergoterapia sprzed lat zostaly zastapione solidna wiara, ze TO DZIALA. Dzialalo nie tylko przez zniwelowanie bolu ale tez przez rozluznienie miesni spietych w ciasne wezly przez 8-10 godzin sleczenia przy komputerze, przez stres i obciazenia plecow np. przy noszeniu dziecka.

Przez pol godziny na kozetce przy relaksujacej muzyce czulo sie, ze jest sie (doslownie) w dobrych rekach. Naprawde nie chce sie wstawac i wracac do rzeczywistosci.

Przyzwyczailismy sie traktowac “naszego” pana Stasia jak terapeute rodzinnego. Kiedy mama przyjezdza z Polski natychmiast wybiera sie na Arbor Rd. na podreperowanie zdrowia. Z powodu zmian zwyrodnieniowych kregoslupa od lat cierpi na powazne bole plecow i bioder. Staje sie to wielkim utrudnieniem zycia, bol odbiera radosc zycia a takze ogranicza znacznie ruchowosc. Nie ma na to skutecznych lekow. Srodki przeciwbolowe sa tylko doraznym rozwiazaniem. Fizjoterapia dziala dopiero po jakims czasie. Za to na efekty energii pana Stanislawa nie trzeba czekac dlugo, bol ustepuje po kilku sesjach, wraca chec do zycia.

Ktoregos razu moja sceptyczna mama zaskoczona byla pytaniem: - Czy miala pani kiedys uszkodzony kregoslup, bo czuje to wyraznie pod rekami? - Mama wprawdzie cierpi na skolioze ale nie przypominala sobie powazniejszego urazu wiec nie przywiazywala do tego pytania wielkiej wagi. Kilka miesiecy pozniej po przswietleniu kregoslupa lekarka spytala mame czy miala kiedys zlamany kregoslup. Pan Stanislaw czesto mowi: - czuje cos w watrobie, zrob sobie przeswietlenie. Albo: - Idz na USG bo mi sie ta nerka nie podoba. Dzieki temu moj maz dowiedzial sie o cyscie w nerce.

U mamy zwyrodnienia ukladu kostnego nie koncza sie, niestey na kregoslupie. Ich rezultatem jest takze powazna deformacja stop. Byle nadwyrezenie lub pechowe potkniecie konczy sie niemal unieruchomieniem na kolejne kilka tygodni. Spacer, czy wyjscie do sklepu na rogu staja sie prawie niemozliwe. Bol pozostaje nawet przez 2-3 miesiace. Gorace, pelne smogu torontonskie lato odbija sie fatalnie na stanie stop i kregoslupa mamy. Jak dlugo mozna funkcjonowac na srodkach przeciwbolowych?!

A jednak dzieki naszemu rodzinnemu bioenergoterapeucie mozna po kilku dniach odstawic Tylenol 3 i wrocic do zycia. Cud? Pan Stanislaw pewnie smialby sie z tego. Nie ma piramidy na podworku ani nie prowadzi turnusow pieknosci, za to jego pacjenci, ktorzy bardzo szybko staja sie stalymi pacjentami traktowani sa tu jak domownicy. "Image" pana Stanislawa nie bardzo pasuje do wizerunku cudotworcy a jednak cuda zdarzaja sie w Mississaudze na Arbor Rd. Bo cudem jest przywrocenie usmiechu i woli zycia zbolalemu, schorowanemu czlowiekowi.

Stanislaw Krawiec nie jest jasnowidzem, nie bawi sie w pana Boga - on CZUJE pod rekami zmiany energii w organizmie. Kiedys zapytal mnie czy mialam uraz stopy bo czuje wyrazna roznice temperatury. Dokladnie w tym miejscu mialam pekniecie 22 lata temu. Pacjenci roznie odbieraja energie. Niektorzy czuja goraco plynace z jego rak. Moj maz "placze" rzewnymi lzami... z jednego oka i mowi, ze czuje jak udrazniaja mu sie zatoki. Ja mam wrazenie takiej lekkosci, ze ciezko ustac na nogach, podobnie moja mama. A dziecko? Dziecko pedzi do Dziadka - jak nazywa pana Stanislawa - zeby jego tez Dziadek troche podleczyl.

I faktycznie, pomoc pana Stanislawa okazala sie dla naszego czterolatka zbawienna. Dwa tygodnie wczesniej spedzilismy noc w szpitalu - dziecko w masce tlenowej z lekiem sterydowym na "otworzenie" oskrzeli. Nic nie przraza matki bardziej niz choroba dziecka - diagnoza nie byla trudna do przewidzenia - astma! Wiedzialam, ze przy nastepym takim ataku znow czeka nas wizyta w szpitalu. Kiedy jednak kaszel wrocil po dwoch tygodniach, zanim wybralismy sie do szpitala pojechalismy z Tymkiem do "Dziadka" - Po jednej sesji maska tlenowa okazala sie juz niepotrzebna. Duszacy, astmatyczny kaszel, ktrory przez cale noce trzymal cala rodzine na nogach minal.

Przez ocean...

Stanislaw Krawiec stal sie nierozlaczna czescia naszej rodziny. Kiedy w Polsce ciezko zachorowal moj ojciec on sam zaproponowal terapie na odleglosc. Zamiast pacjenta miejsce w gabinecie zajmuje jego zdjecie. To nie jest zadne hokus-pokus - po prostu terapeuta potrzebuje skoncentrowac sie na leczonej osobie by moc jej przekazac jak najwiecej energii.

Pan Stanislaw umawia sie z odleglym pacjentem na konkretna godzine, kaze sie polozyc i zrelaksowac. Najczesciej pacjenci odczuwaja podczas takiego zabiegu mrowienie w ciele. Czesto zastypiaja w trakcie terapii, czasem pierwszym spokojnym snem od dluzszego czasu.

Moja mama rowniez korzystala z tej formy leczenia - Przygotowywala sie wlasnie do kolejnego przyjazdu do Kanady. Czekal ja jednak jeszcze nieprzyjemny zabieg u chirurga szczekowego. Po raz drugi zrobila jej sie narosl na dziasle. Taka sama miala usuwana chirurgicznie kilka lat wczesniej. Konsekwencje zabiegu sa dosc nieprzyjemne, szwy w ustach, problem z jedzeniem i mowa. Nieusunieta jednak, moze sie uzlosliwic. Po trzech sesjach "long distance" mama mogla odwolac umowiona wizyte w szpitalu - narosl znikla bez sladu.

Taka sama metode zastosowal by pomoc mojej przyjaciolce w Polsce, ktora zachorowala na nowotwor u podstawy czaszki. Malgosia musiala brac potezna dwke lekow sterydowych na obkurczanie guza, ktory mogl byc jedynie czesciowo usuniety. W Polsce nic wiecej nie mozna bylo dla niej zrobic. Gosia czekala na leczenie za granica ale bole glowy stawaly sie nie do zneisienia. Podobnie jak zawroty glowy i postepujaca utrata sluchu. Kiedy powiedzialam jej o bioenergoterapeucie z Missisaugi Malgosia byla szczesliwa, ze moze skorzystac z jego pomocy. Pan Stanislaw wspomagal i wspomaga ja juz od ponad roku, przekazywal jej energie przed i po radioterapii prowadzonej za granica. Teraz wdzieczna "pacjentka na odleglosc" opowiada, ze tylko dzieki panu Stasiowi byla w stanie odstawic sterydy. Kazda poprzednia proba konczyla sie fiaskiem, potworny bol glowy, zachwiania rownowagi i ogolne rozbicie powodowaly, ze wracala do sterydow, ktorych skutki uboczne sialy spustoszenie w jej organizmie. Dzis Malgosia patrzy w przyszlosc z nadzieja, wyniki badan coraz lepsze i od czasu do czasu telefon od nieznananego a przeciez tak bliskiego "doktora" Stasia, ktory nie tylko pocieszy ale i rozbawi do lez. Wysmieje prosby by pozwolil zrekompensowac w jakis sposob swoj czas i energie.

Kiedy moja inna kolezanka z Polski zaczela tracic nadzieje, ze wygra z rakiem natychmiast poprosilam o pomoc pana Stanislawa. Jola cierpi na wyjatkowa agresywna forme nowotworu. Choroba, operacje, chemio- i radioterapia spowodowaly u niej zalamanie psychiczne. Jola nie mogla spac. Choroba, stres i strach odebraly wszystkie sily do dalszej walki. Po kilku rozmowach telefonicznych z panem Stasiem i kilku sesjach na odleglosc Jola znow sie usmiechnela. Mowi, ze spi spokojnie pierwszy raz od dlugiego czasu. Wrocila nadzieja.

Kamil Durczok w swej ksiazce "Wygrac zycie" pisze, ze prowadzacy go lekarz onkolog dal mu numer telefonu zaufanego bioenergoterapeuty. W przypadku Durczoka agresywna chemoterapia wystarczyla by zwalczyc raka, ale czesto chorzy sa tak wyczerpani chemia, ze nie maja sil by walczyc zarowno z choroba jak i skutkami ubocznymi leczenia. Wyniszczony organizm potrzebuje regeneracji bo wyczerpal juz wszystkie rezerwy.

Stanislaw Krawiec nie uwaza sie za cudotworce i choc wierzy gleboko w wielka sile swej energii to nie przytlacza swa osobowoscia. Nie konkuruje z medycyna konwencjonalna ale czesto niesie pomoc tam gdzie medycyna akademicka zawodzi albo gdzie nie dociera. Swoim pacjentom ofiaruje dobre slowo i szelmowskie poczucie humoru, ktore razem z energia emanujaca z jego rak to recepta na wyleczenie.

Ewa H.
Mississauga